101 pytań

Szukając odpowiedzi na 101 pytań
udałam się w podróż
do piekła.

Kierowałam się myślą inną
niż człowiek poważny –
- myśliciel ma wiarę
i chodzi po schodach
do nieba.
Bogu oddaje smutki.

Ja poszłam odwrotnie
zjechałam w dół daleko
karuzelą kłamstw.
W brudzie ludzkich serc
splamiłam ręce krwią
spróbowałam zazdrości
kąpieli w pysze
zdradziłam kochających
i zmusiłam się by kochać
niegodnych miłości.

Dotarłam do końca
do sedna, do serca
o ile miejsce to owe posiada
stałam chyba wieczność w kolejce
i w końcu dostałam odpowiedzi
na wszystkie pytania.

Lecz wiecie co?
Żyjcie, a zobaczycie sami.

Wróciłam i zaczęłam od nowa.
Przygoda dopiero się zaczyna
bo liczy się droga do końca.

 

Ogień we mnie

Żadna więcej postać ludzka
nie przeniknie mej duszy.
Zaprę się nogami
nie wygra podmuch wiatru.
Przeniknę ja ciebie
ty mnie nie dostaniesz.
Siła we mnie jak ogień
niegasnąca świadomość
rozpalona, aż oczy czerwone.

 

Jakże słodko

Zegar na ścianie odśpiewał melodię
w rytm spadających kropel deszczu.

Słuchałam przez chwilę
słów w milczącej muzyce.
Strużka mieniąca się barwami Ziemi
szeptała cicho tajemnicę.
Herbata ukryła słodycz naiwną.

Zegar – równania matematyczne.

Skrzypienie fotela uwalnia z zadumy.
Chwyciłam marzenia –
ulotne obłoki.

Szarość dnia, zwyczajność…
Lecz jakże słodko…

 

Zbawiciel duszy

Byłeś dobry dla mnie.
Oddech mej duszy schowałeś
w głąb siebie.
Zapomniałeś co trzeba
oparciem mi byłeś.

Więc czemu zgrzeszyłam
już któryś raz z rzędu?
Zwątpiłam, uciekłam
strach przezwyciężył…

Lecz na moment mówię
wściekam się, krzyczę
przepraszam ponownie
brudna, niewarta
na Twe stopy spojrzeć
czołgam się znowu
i błagam i proszę
wybacz mi, Ojcze.

A Ty mnie dotkniesz
uzdrowisz, pocieszysz
i znów będziesz dobry
dla mnie.

To ty wygrasz
zwyciężysz tę wojnę
jutro, bądź dzisiaj…

A ja Cię za rękę
wciąż będę trzymała.

 

Kasjopeja

Wśród gwiazd na niebie
odczytałam sens ukryty
w obłoku uczucia,
szepcząc powoli, spokojnie,
cichutko,
inaczej niż dzisiaj puste
kocham…
Powinnam szepnąć
z samego rana
na słońca oddechu
piękne to słowo
Kasjopeja

 

Białe tchnienie

Zima -
tajemnica objawiona
błękitnym porankiem.
Miłosne spojrzenia ludzi
oszczędzają promienie nieba,
mały miś przytula się do poduszki
szepcząc łagodnie.
Czekaj -
srebrzystej światłości.
Odetchnij -
ulgą miłości.
Twe bose stopy znajdą
wyjście
z mroźnej szczęśliwej
pułapki.

 

Droga

Stopami Boga
Ścieżka wyznaczona
Śladami Najwyższego
Podąża stworzenie
Człowiek, ptak,
Mrówka i delfin.
Jakże cudownie jest
Wdychać Jego zapach
Objawiony w przydrożnym
Maku.
Patrzę, słucham, idę
Ścieżką jego.

 

Przemijanie chwili

Ściskam w dłoni szklaną kulę
ma w sobie smak dzieciństwa
anioł zadumał się wewnątrz
buźkę oparł na dłoni
wokół niego bursztynowe drobne płatki
zgrabnie wirują w wyobraźni
cztery róże kłaniają się aniołowi
jakże słodki zapach przynoszą w ukryciu

A ja siedzę wśród krzewów różanych
i rozmyślam o bańkach mydlanych
jak marzenia pękających
z biegiem czasu.

 

Piękno

W błękitnej toni na dnie morza
znalazłam muszli całą masę.

Były wśród nich królowe, księżniczki
były służące i nieme siostry.

Była też jedna kusząca ostryga
nadzieję mieszcząca w środku
taka niepozorna, jakby pasierbica
we wnętrzu piękna perła
szczera i błyszcząca.

Po nieśmiałej skorupce
rzadko kiedy bywalec
ujrzy ją prawdziwie.

Rozczarowanie niesie zwykle to
co piękne po pierwsze.
 

 

Dominika Wardzińska - kl. II sg

Marzenie ulotne

Jak bańka mydlana
tysiącem kolorów twe oczy zachwycam.
Słowami nie sposób opisywać duszę
maleńką jak ziarnko
potężną jak czas.

We snach cię spotykam
koisz me smutki.
Samotność odchodzi
za dnia wiecznie skryta
jutrzenka nadchodzi.

Świat oczom mym jawny
kłamstwo tam prawdą.
Tyś kłamcą, kochany
marzeniem niewartym
jak głębokie rany.

Na zawsze przy tobie
mą myśl pozostawię
tę jedną, niewinną
jak  my, zakochani.

Lecz odejść dziś muszę
prawdziwość poślubić
bo życie to jawa
wciąż trwa i się toczy.

 

Wygrasz

Tak wiele przed nami
pójdziemy choćby boso
ni kamień, ni piasek
stopy nie uszkodzą

przez życie tak bogato
choćby z góry przegrane
a dobra matka nicość
kroczy razem z nami

weź mnie proszę za ręce
do piersi ukołysz
chcę słuchać jak serce
twe uderza szalone

a ja ci pokażę
czy grę można wygrać
czy stracić można
nieodwołalnie

 

Prostota

Stary, nowy świat
odkrywa tajemnice
historii zauroczenia

tego, co tak zadziornie
na mnie patrzył,
tego, co oczy miał kota
i tego, co tańczył
ze mną tango

najbardziej jednak
ceniłam tego
co książki połykał przy kawie.

 

Świadomość

Jak mam ci to przekazać
tchnieniem duszy powiedzieć
żem na niebie widziała
błysk jasny jak gwiazda

pojawił się by śpiewać
nagrywać kwiatów szelest
pieśni słowa wymyślić
światło nocy poprawić

ty uwierzyć nie możesz
a ja widzę i słyszę
bo nigdzie więcej nie ma
tak bliskiego nam Boga
 

Do domu

Gdyby tak przyszedł
i powiedział: „Miła, znajdź czas

a pokażę Ci świat tak drogi, kochany,
każdej ścieżki stopy Twoje dotkną
swój smak i zapach z kwiatami wymienisz
usiądziesz nad rzeką
chmurom się przyjrzysz…”

Odpowiedź tak trudna
lecz poszłabym z Tobą
do Ciebie Ojcze
do domu

 

Miłość

Szła drogą,
przystanęła,
przygląda się
minut parędziesiąt
i oczom nie wierzy:
staruszka na ławce
a obok niej siedzi
staruszek bezzębny,
popatrzył na babcię
doń ręce wyciąga
całuje, przytula…

Nie wierzy miłość –
„żem taka potężna?”

A dziadek z uśmiechem
miłości się przyjrzał,
babcia uklękła
szepnęła cicho –
„bo gdybyś mnie nie miał
i jej by nie było”.
 

Miłość

Nadchodzi.
Tak szybko?
Jest już, tuż

tak blisko, tak blisko.
Czekałam i idzie… nie
przeszła bokiem.
Znowu nadchodzi
szybciutko, aż biegnie,
już łapię, dotykam
jest obok, tuż, tuż… nie
przebiegła
tylko bliznę zostawiła.
Ta miłość niepewna,
gwałtowna, przepiękna
jakże jest potrzebna.

 

Poranki

Sen mglisty zaćmił dzisiejszy poranek.
Szłam, bosa stąpałam na szlaku,
ukazał mi się domek u kresu drogi.

Ciekawość? Niepokój?

To tylko szum wiatru w leszczynie,
powietrze jak motyl delikatnie muska ciało.
Ciekawość przemogła przygnębienie,
krętą drogą przeszłam milę, przystanęłam.

Domek przysłaniają liście kapryfolium.

W głowie mam jakby muzykę,
przypomina rytm morskich fal
w szumie bicia serca

pragnę wejść do środka
i gdy dłonią naciskam na klamkę
słyszę szept, słodki, jakby dziecka:

- Mamo, wstań proszę, już siódma.